Weekendowe zwieńczenie samotnego malowania
Na majówkę sama na placu boju zostałam z mnóstwem roboty. niestety, taka praca że czasem się nie da. ja akurat miałam wolne, potem ja będę w pracy, a mąż na domowym planu boju. co nieco mu przygotowuje.
Jak to mówię - coś tam blondynka zmaluje. Są niedoskonałości, starałam się czekać, ale i tak zdarzyły się drobne odpryski czy niedociągnięcia, ale jest jako tako. uznaliśmy z mężem, że jaka jego bedzie teraz denerwować to poprawi po powrocie. jak będzie nas za rok denerwować to jakiegoś fachowca dobrego weźmiemy do malowania.
Na razie mam wszystkie sufity na dole i część ścian. Nie oparłam się zrobieniu kuchni, bo ma nieco inny odcień, a po tym białym to już kota dostaje. Ale za to jak wchodzi się do domu to już w oczy razi a to nie wszystko. Na pewno dodam jakieś inne akcenty niż biała farba.
A to moje wypociny....i ból rączek